Woda była przejrzysta i przyjemnie ciepła. Z góry, różnymi rurami cały czas dopływały jej świeże zapasy. Biała sukienka, którą dziewczynka miała na sobie rozeszła się w wodzie. Próbowała odbić się od dna, żeby wyjść na powierzchnię, ale nie mogła dać sobie rady. Sukienka przybrała w wodzie kilka dodatkowych kilogramów, przez co stała się obciążnikiem ciągnącym swoją właścicielkę na dno. Ostatkiem sił dziewczynka podskoczyła, by złapać haust powietrza.
Otworzyła oczy i widziała wszystko dokładnie. Nie miała problemów z pływaniem i nurkowaniem. Nauczyła się tego w jeziorze znajdującym się niedaleko zamku. Uwielbiała tam przychodzić, by rozmawiać z syrenami. Pojawiały się tam tylko nocą, a na dzień znikały do swojej wodnej kuli. Ze względu na porę ojciec surowo jej tego zabraniał, ale Aurelia zdawała się być odporna na jego zakazy. Ostatecznie nieposłuszeństwo wyszło jej na dobre. Kto wie, co by się z nią teraz działo, gdyby nie tamte lekcje brane nocami po kryjomu. Niestety, ostatnimi czasem przestała widywać syrenki w tamtym miejscu.
Rozglądnęła się pod wodą. Miała tylko jedną drogę ucieczki, płynąć w dół wprost do odpływu, który prowadził nie wiadomo dokąd. Nie była pewna, czy to dobre rozwiązanie, ale była przekonana, że żadnego innego nie ma. Podpłynęła na spód zbiornika. Szybko wpadła w wir, który zaczął ją ciągnąć do siebie. Wiedziała, że nie może się mu opierać. Pomogła mu jeszcze, odpychając się pod wodą. Wciągnął ją w siebie zabierając szeroką rurą w podróż w jedną stronę.
Bardzo długo wstrzymywała powietrze, ale jej dziecięce płuca nie dały sobie rady z tak długim przebywaniem pod wodą. Próbowała się cofnąć, ale ciąg był zbyt mocny. Odpychała się rękami od ścian mokrej rury, ale ręce tylko się ześlizgiwały. Wpadła w panikę. Machała rękami i nogami, aż w końcu nie wytrzymała i wypuściła powietrze. Próbowała zrobić wdech, ale to wszystko na nic. Poddała się i opadła pozwalając, by woda ciągnęła ją za sobą.
Widziała mnóstwo obrazów, których znaczenia nie potrafiła zrozumieć. Wydawało jej się, że na chwilę świadomość jej wróciła. Widziała przez wodę Angela. Próbowała nawet wyciągnąć do niego rękę, ale on zaczął się śmiać. Nigdy wcześniej Aurelia nie słyszała takiego śmiechu. Wpadał przez ucho do głowy i odbijał się w niej setki, tysiące, miliony raz doprowadzając dziewczynkę do obłędu. Angel nagle umilkł. Jego białe skrzydełka zostałe zniszczone przez szybko wyrastające czarne skrzydła. Później widziała tylko jak odbija się od ziemi i odlatuje. Kolejne obrazy miały już o wiele mniej znaczenia. Widziała wiele uczt, przy który rzadko bywała, objawił się jej ojciec, który po raz ostatni mówił jej, żeby nie wychodziła pływać i na koniec zobaczyła swoje ciało od góry.
***
Aurelia odkaszlnęła wodę. Miała jej mnóstwo w płucach. Uklękła na kolana i zaczęła ją wypluwać w większych ilościach. Ktoś poklepał ją po plecach, żeby wyszły z niej resztki wody, ale ona tylko się przeraziła. Odskoczyła szybko dosuwając się do ściany. Znajdowała się w olbrzymim zbiorniku, który znajdował się pod zamkiem. Jego celem było zbierać całą wodę znajdującą się w bańce, oczyszczać ją i puszczać dalej w obieg. Pierwszą osobą, którą zauważyła był Angel. Bała się go, chociaż nie wiedziała czy ma powody. Być może to co widziała będąc pod wodą jedynie się jej zdawało, ale mimo wszystko wolała zachować dystans. Podszedł do niej bardzo wolno, by jej nie wystraszyć.
- Nie bój się mnie - powtarzał jego gruby, ochrypły głos. - Nie chcę zrobić Ci krzywdy.
- Przestań straszyć dziecko - powiedział głos wydobywający się zza Angela .- Nie widzisz, że przez twoją krzywą mordę mała miewa koszmary?
Aurelia wstała i pewnym krokiem pobiegła do miejsca z którego wydobywał się głos. Znała go, aż nazbyt dobrze.
- Syrenki - krzyknęła Aurelia. Rozpędzona wskoczyła do wody, z której przed chwilą z trudem ją wyciągnięto. W wodzie szybko została objęta przez Morganę. Była jej ulubioną ze wszystkich syren. Między jej ramionami czuła się najbezpieczniej na świecie. Uścisnęła ją w szyi najmocniej jak tylko jej dziecięce rączki mogły to zrobić. - Gdzie ty byłaś przez tak długi czas? Strasznie za tobą tęskniłam.
- Miałam kilka spraw do załatwienia, ale teraz znowu będę mogła się z tobą widywać -odpowiedziała szybko.- Obiecuję Ci to.
Poczuła jak ręce dziewczynki pokonują swoje granice i ściskają ją jeszcze mocniej. Trwali w tej scenie chwilkę, aż w końcu podpłynęła do kawałka lądu i położyła dziewczynkę na marmurowej posadzce.
Poza Morganą było tam jeszcze trzy syrenki. Na lądzie obok Angela stała Anabelia i pięcioro innych osób, których nie znała z imienia. W koło byli i inni, którzy zajmowali się swoimi sprawami, dlatego Aurelia nie zapamiętała ich tak dobrze. Najwyraźniej mieli zajęcia, których nie mogli przerwać. Angel postawił na ziemi kulę, w której płonął ogień dający przyjemne ciepło. Dziewczynka dostała do zjedzenia kilka słodkich placków i nektar porzeczkowy. Po tak długim pływaniu była bardzo głodna.
Gdy wstępnie odpoczęła i najadła się, podpłynęła do niej Morgana i delikatnie zaczęła rozmowę:
- Wiesz czemu Cię tutaj sprowadziliśmy?- na pytanie syreny Aurelia jedynie przecząco pokręciła głową.-W koło dzieją się bardzo złe rzeczy, na które nie mam wpływu, ani ja, ani nikt inny po za tobą.
- A tatuś?- zapytała niepewnie. Do tej pory była święcie przekonana, że jej ojciec może zrobić wszystko.
- Twój tatuś jest zaślepiony tym, co mówi jego przyjaciel, Simon. Simon jest złym człowiekiem -próbowała wytłumaczyć całą sytuację najdelikatniej jak potrafiła. - Czytał zakazane księgi, mimo, iż twój tatuś mu zabronił. Myśli, że dzięki tym księgom jest mądrzejszy niż twój tata i chce przejąć jego tron.
Dziewczynka nie wiele rozumiała z tego wszystkiego. Jej sukienka była przemoczona, a buciki zginęły gdzieś w wodzie. Róż na jej policzkach ustąpił miejsca bieli. Nie chciała pomagać nikomu. Jedyne, czego teraz pragnęła to ciepłego łóżka. Angel widział niepewność Aurelii i ani trochę nie był nią zadowolony. Zwrócił się do Morgany:
- Mówiłem Ci, że jest za mała, by cokolwiek zrobić. Niepotrzebnie tylko się upierałaś - niektórzy mogliby powiedzieć, że w jego głosie słychać zdenerowanie, ale Aurelia doskonale wyczuła, w nim rozpacz. Chciała zrobić cokolwiek, żeby mu pomóc, ale nie odezwała się nawet słowem.
- Z czasem dorośnie i zrozumie wszystko. Teraz trzeba wplatać w jej młody umysł odpowiednie myślenie, które nie ulegnie słowom Simona. Później sama zdecyduje co jest odpowiednie i to zrobi.-Morgana zamyśliła się na chwilę, a potem dodała- Przecież słyszałeś, co Simon wyczytał w księgach. Jeżeli jest w tym choć odrobina prawdy, to musimy się jej uczepić, bo ta mała dziewczynka jest naszą jedyną nadzieją.
Oczy Aurelii błyszczały się w słabym świetle. Ona jedyną nadzieją dla tylu ludzi? Nawet nie wiedziała co ma zrobić. Jej dziecięcy umysł miał już dość tego wszystkiego. Odsunęła się od rozmawiających ludzi i położyła się w kącie. Jeszcze chwilę wsłuchiwała się w rozmowę dorosłych. Mówili o tym, że ich bańki zostały zniszczone. Wiedziała, że w takim wypadku ich domem stałą się główna bańka. Czemu Klaudiusz nic z tym nie zrobił? Wspominali dużo o tym, że Simona wie, iż ojcu Aurelii zostało równo dwanaście lat życia i do tego czasu muszą przygotować dziewczynkę na to, co się stanie. Ten jeden dzień przewrócił jej życie do góry nogami. Nie miała już sił myśleć. Zasnęła.
Dziękuję za przeczytanie kolejnego rozdziału. Super, że dalej jesteście ze mną. Jestem ciekaw jak podobają wam się zmiany? Może mogę coś poprawić?
Co uważacie o tym rozdziale? Osobiście myślę, że jest to najlepszy rozdział jaki do tej pory napisałem. Strasznie mi się podoba. Poniekąd przeszedłem sam siebie :D Czuję się coraz pewniejszy w pisaniu i wychodzi mi to coraz lepiej.
Razem ze mną rozwija się ten blog. Zacząłem niewiele ponad miesiąc temu i mam już 4000 wyświetleń. Wow :D. Wiem, że dla niektórych z was jest to niewiele, ale ja uważam, że osiągnąłem prawdziwy sukces :D. Mam nadzieję, że będziemy rozwijać ten blog wszyscy razem w tak samo wspaniałym tempie :D
Jeszcze raz dziękuję za wszystko. Szczególnie za polecanie i reklamowanie bloga. Jesteście wspaniałymi czytelnikami :D
Czytamy się w piątek ;)
Pa :D
Rozdział BRAK SŁÓW <3<3<3 Obłędny ? Nieziemski ? Nie... Nie umiem dobrać słów do takiego talentu jaki posiadasz <3<3<3 Z OGROMNĄ NIECIERPLIWOŚCIĄ CZEKAM NA NEXT :)
OdpowiedzUsuńPS. Nominuje cię do LBA :3 Więcej: http://daryaniola-milosc-czyni-nas-klamcami.blogspot.fi/2015/04/liebster-blog-award.html
UsuńJakiś czas temu na moim blogu pojawiła się reklama twojego, więc w wolnej chwili postanowiłam przybyć i przeczytać. Pierwsze co mi się tutaj nie spodobało to twoja zbytnia pewność siebie. Dobrze, żeby autorowi podobało się to co pisze (w końcu o to chodzi), ale te twoje dopiski mnie odpychały od czytania opowiadania. Mam wrażenie, że uważasz się za jakiegoś mistrza, którym w rzeczywistości nie jesteś. Opowiadanie jest ciekawe, widać że się starasz, ale ideałem nie jest. Zdarza ci się masa powtórzeń (chociażby 'woda' w dwóch pierwszych akapitach), a tekst momentami czyta się trudno. Pisz, szkól się, bądź coraz lepszy, ale nie spoczywaj na laurach, bo do 'przejścia samego siebie' jest ci jeszcze daleko;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
sila-jest-we-mnie.blogspot.com
Cieszę się z każdych małych osiągnięć :3 Uważam, że niektóre rzeczy trzeba sobie wmawiać i po jakimś czasie one staną się prawdą :D. Jesteś świadomy tego, że jeszcz za wcześnie by być wirtuozem pióra, ale sądzę, że piszę całkiem dobrze jak na tak krótki staż :3.
Usuń